• W ostatnim numerze
  • Numer 11-12/2008
© "Chrześcijanin", nr 11-12/1997
Drukuj Wyslij adres A A A  

Władysław Sosulski

W Krakowie, 7 października 1997 roku, w wieku 82 lat odszedł do swego Pana prezbiter Władysław Sosulski, który wiernie służył Bogu przez przeszło sześćdziesiąt lat jako kaznodzieja Słowa Bożego i duszpasterz. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 14 października na nowohuckim cmentarzu komunalnym. Nabożeństwo prowadził i sylwetkę zmarłego przedstawił prezb. Wiesław Didoszak, pastor Zboru "Betlejem" w Krakowie, a Słowo Boże głosili prezbiterzy: Michał Hydzik - prezbiter naczelny Kościoła Zielonoświątkowego, Ryszard Wołkiewicz - prezbiter okręgowy i Edward Czajko - członek NRK. W pogrzebie uczestniczyli, oprócz licznie zgromadzonej rodziny, Bracia i Siostry ze zborów krakowskich, delegacje kilkunastu zborów oraz przyjaciele i sąsiedzi.

Władysław Sosulski urodził się 14 kwietnia 1915 roku w Darachowie, woj. tarnopolskie (Kresy) w rodzinie wielodzietnej. Jezusa poznał podczas przebudzenia ewangelicznego jakie nawiedziło te strony w 1935 roku. Wtedy powstał w Ułanówce zbór Kościoła Chrześcijan Wiary Ewangelicznej utworzony z ludzi mieszkających w trzech wioskach: Ułanówce, Brykuli Starej i Wieniawce. Na przełożonego zboru wybrano Władysława Sosulskiego, który mimo młodego wieku był bardzo poważny i konsekwentny w trzymaniu się zasad Słowa Bożego. Co roku chrzczono po kilkadziesiąt osób i do roku 1940 zbór szybko się rozwijał aż do czasu kiedy to władze radzieckie deportowały polskie rodziny na Syberię. W sześć tygodni po ślubie, 10 lutego 1940 roku, Władysław z żoną Stanisławą znaleźli się w transporcie jadącym do Krasnojarskiego Kraju za Uralem. Tam ciężko pracowali przy wyrębie lasów, lecz swą wiarę podtrzymywać mogli w zborze miejscowych Sybiraków. Wiosną 1943 roku Władysław został wcielony do I Dywizji im. T. Kościuszki i z nią przeszedł szlak bojowy od Sielc nad Oką, poprzez Lenino, Warszawę aż pod Berlin. W tych strasznych latach Bóg zachował go od krzywdzenia bliźnich, ale sam był dwukrotnie ranny podczas walk o Warszawę i zdobywania Berlina. Jako oficer został przeniesiony służbowo do Krakowa i tutaj dopiero na Wielkanoc 1946 roku zobaczył swego pierworodnego syna Kazimierza, który z matką dotarł tam po kilkutygodniowej podróży w towarowych wagonach wiozących repatriantów z łagrów.

W Krakowie podjął pracę ewangelizacyjną i 28 marca 1946 roku rozpoczęły się regularne nabożeństwa zboru, a w lipcu tego roku odbył się pierwszy chrzest. Był pastorem aż do roku 1976, kiedy to pod wpływem wewnętrznego Bożego nakazu zrezygnował z tej funkcji umożliwiając powołanie na pastora zboru "Betlejem" swego syna Kazimierza, absolwenta Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, który od dziesięciu lat współpracował z ojcem jako kaznodzieja i ewangelista zboru. Od chwili zdemobilizowania w 1947 roku, aż do osiągnięcia wieku emerytalnego Władysław Sosulski pracował zarobkowo w przedsiębiorstwach państwowych (najdłużej w Pracowniach Konserwacji Zabytków), i w tym czasie przez trzydzieści lat pełnił służbę pastora oraz przez prawie dwadzieścia lat był prezbiterem okręgowym w kościelnym Okręgu Rzeszowskim.

Prezbiter Władysław Sosulski był przywódcą o silnej osobowości. Jako wieloletni duszpasterz i nauczyciel Bożego Słowa posiadał zdecydowanie skrystalizowaną wizję funkcjonowania zboru: prowadzenia nabożeństw, sposobu wygłaszania kazań, interpretacji Pisma Świętego, rozwiązywania problemów itp. Od powołania mnie przez Pana do służby pastorskiej w krakowskim zborze "Betlejem", chwilami odnosiłem wrażenie, że w zborze jest dwóch przywódców, a z powodu jego zamieszkiwania przy kaplicy - również dwóch gospodarzy. Czasem po nabożeństwie starał się mnie przekonać o konieczności dokonania korekty w tym lub owym. Niekiedy nasze rozmowy były trudne. Wyznam, że mimo jego cennej pomocy w opiekowaniu się kaplicą, momentami szczerze pragnąłem, aby się stamtąd wyprowadził. Jednak po kilku latach sytuacja zaczęła się zmieniać. Coraz częściej mogłem zauważyć, że pomimo dużej różnicy wieku między nami, brat Władysław obdarza mnie szacunkiem i zaufaniem. Chyba dopiero wówczas spostrzegłem, że jego postawę charakteryzuje wielkie pragnienie zachowania czystości Bożego Słowa i to dlatego starał się mnie przekonać do zmiany pojmowania niektórych kwestii. Nasze relacje zaczęły się zmieniać. Byłem poruszony jego postawą sługi. Wspólnie poczyniliśmy pewne kroki, w wyniku których zaistniała realna perspektywa zmiany jego miejsca zamieszkania. Gdy zastanawiałem się nad tym, kto zamieszka po nim przy kaplicy, stwierdzałem, że wcale nie śpieszno mi do tej zmiany. Prezbiter Władysław stał się moim cennym oparciem. Do końca swych dni służył Panu i Jego Kościołowi. Wiem jaki był koniec jego życia i będę naśladował jego wiarę.

"Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia, naśladujcie wiarę ich" (Hbr 13,7)

Wiesław Didoszak


Wspomnienie

Prezbitera Władysława Sosulskiego poznałem we wczesnych latach sześćdziesiątych. Byłem jeszcze wówczas niewierzący, ale miałem przywilej rozmawiania z nim, a przede wszystkim obserwowania jego zachowania. Już wtedy imponowała mi jego powaga i rozwaga oraz rzetelne podejście do wykonywanej służby. Niekiedy bowiem, brnąc po pas w śniegu, a bywało że i po kolana w błocie, wiernie i z apostolskim uporem odwiedzał grupy wierzących zagubione wśród gór i lasów bieszczadzkich. Wkrótce jego służba, owo "sianie ze łzami" dała jakże błogosławione rezultaty; rozgorzało przebudzenie w wielu tych miejscowościach, ogarniając zwłaszcza młodsze pokolenie. Dostąpiłem wtedy łaski Bożej, gdyż wśród wielu młodych ludzi nawracających się do Pana, byłem i ja. Prezbiter Władysław Sosulski był także tym, który nas ochrzcił przez zanurzenie.

Od tego czasu stał się dla mnie ojcem duchowym. Każdorazowe spotkanie z nim było dla mnie bardzo istotne, bo zawsze inspirowało mnie do refleksji, a zwłaszcza do jeszcze ofiarniejszej służby.

Michał Hydzik

Artykuł jest własnością redakcji Miesięcznika "Chrześcijanin".
Przedruk dla celów komercyjnych możliwy jest po uzyskaniu zgody redakcji oraz podaniu źródła.
Do początku strony