Jedność - dar i zadanie
Edward Czajko
"Starając się zachować jedność Ducha w spójni pokoju: jedno ciało i jeden Duch, jak też powołani jesteście do
jednej nadziei, która należy do waszego powołania; jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest; jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który
jest ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich" Ef 4,3-6
Nawet pobieżnie czytając te wiersze, przez niektórych badaczy uważane za cytat chrześcijańskiej pieśni lub wyznania wiary,
można zauważyć powtarzanie się słów: jeden, jedna, jedno. Występują one razem aż siedmiokrotnie. Bardziej zaś uważny czytelnik
stwierdzi, że trzy z nich odnoszą się do trzech osób Trójcy Świętej (tak jest, Trójcy Świętej!): jeden Duch, jeden Pan - tzn.
Pan Jezus - i jeden Bóg i Ojciec nas wszystkich. Pozostałe cztery, z kolei, przedstawiają nasze chrześcijańskie doświadczenie w
związku z tymi trzema osobami Trójcy. A zatem:
Po pierwsze, istnieje jedno ciało, gdyż jest tylko jeden Duch. Tym ciałem jest Kościół, Ciało Chrystusowe, które składa się
z wierzących w Pana Jezusa Chrystusa żydów i pogan, a jego jedność i spójność zależą od Ducha Świętego. Od Ducha Świętego,
który w nim zamieszkuje i je ożywia. Gdzie indziej apostoł Paweł pisze: "Bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni
w jedno ciało - czy Żydzi czy Grecy, czy to niewolnicy czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem" (1Kor
12,13). Tak więc nasze wspólne posiadanie Ducha Świętego integruje nas w jedno ciało.
Po drugie, jest jedna nadzieja, która należy do naszego powołania, jedna wiara i jeden chrzest, ponieważ jest tylko jeden
Pan. Albowiem Pan Jezus Chrystus jest jedynym podmiotem wiary, nadziei i chrztu wszystkich chrześcijan; Jezus Chrystus, w
którego uwierzyliśmy, w którego zostaliśmy ochrzczeni, i którego przyjścia oczekujemy z żywą nadzieją.
Po trzecie, jest tylko jedna chrześcijańska rodzina, łącząca nas wszystkich, gdyż jest tylko jeden Bóg i Ojciec, który jest
ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich. Przy czym należy pamiętać, iż owo "wszystkich" odnosi się tutaj do
wszystkich chrześcijan, to znaczy do wszystkich dzieci Bożych przysposobionych w Chrystusie, a nie do wszystkich ludzi, czy też
wszystkich rzeczy. W tym przypadku Bóg jest Ojcem swoich odkupionych dzieci, które stanowią jego rodzinę, jego domowników.
Odwracając kolejność tych stwierdzeń i umieszczając je w kolejności, w jakiej poszczególne osoby Trójcy zwykle występują, i
reasumując, należy powiedzieć, że jeden Ojciec stwarza jedną rodzinę; że jeden Pan Jezus jest sprawcą jednej wiary, celem
jednej nadziei i podmiotem jednego chrztu; że jeden Duch Święty stwarza jedno ciało. Jedność Kościoła jest więc nam dana, jest
darem. Ale czy wynika z naszego tekstu, iż jest nam również zadana, jest naszą powinnością? Owszem, wynika. "Starając się
zachować jedność Ducha w spójni pokoju" - czytamy na początku naszego tekstu. Praca dla jedności jest więc także naszym
zadaniem. O jedność dzieci Bożych modlił się Zbawiciel (por. J 17,21 i nn). Nasz współczesny brak chrześcijańskiej jedności
jest skutkiem i wyrazem naszej grzeszności. Jedność widzialna jest naszym celem bez względu na to, czy zostanie ona osiągnięta
tutaj, czy dopiero w wieczności. W wieczności na pewno zostanie urzeczywistniona.
Pierwszym jednakże krokiem w kierunku jedności widzialnej jest dążenie do jedności duchowej. Albowiem
nie zawsze jedność organizacyjna, jedność struktury eklezjalnej, postawiona na pierwszym miejscu, jest znakiem prawdziwej
jedności; jedności, o jaką Zbawicielowi chodziło. Czyż na przykład tam, gdzie jest jedna światowa struktura kościelna, jest też
prawdziwa jedność? Mamy w tej dziedzinie, my, polscy zielonoświątkowcy, również własne doświadczenia z okresu czterdziestu lat
naszej historii sprzed 1988 roku. Byliśmy razem z innymi, a jedności nie stanowiliśmy. A hamulców w głoszeniu Ewangelii było co
niemiara. Na świecie również wiele wspólnot, zjednoczonych w jedną organizację kościelną, jest religijnie bardzo
zobojętniałych, nieprawowiernych i zeświecczałych. Czyż honorowa tylko, też np., zwierzchność Konstantynopola jest przeszkodą w
jedności prawosławia? Dzisiaj mamy w naszym kraju - następny przykład - tylko jedną wspólnotę kościelną gromadzącą luteran, a
przed drugą wojną światową było ich z siedem, ale za to w sumie ewangelików było o wiele więcej niż obecnie. Na przełomie lat
czterdziestych i pięćdziesiątych David J. du Plessis podejmował wysiłki celem stworzenia jednego światowego Kościoła
zielonoświątkowego. Nie udało się. Stał się w rezultacie Bożym narzędziem w rozpowszechnianiu ożywienia charyzmatycznego na
wszystkie tradycje chrześcijańskie. Stał się sprawcą jedności o wiele szerzej niż zamierzał. Także gdy chodzi o naszą polską
sytuację, to, rzecz jasna, również pragnęlibyśmy, by wszyscy zielonoświątkowcy znaleźli się w jednym Kościele. Ale nie jest to
nasze pierwszorzędne zadanie. Jest nim za to głoszenie Ewangelii zbawienia. Nie chodzi przede wszystkim o to, byśmy stanowili
jedną organizację kościelną, lecz o to, by było nas w sumie coraz więcej. A poza tym trzeba pamiętać, że zielonoświątkowcy - to
ruch, ruch zielonoświątkowy. Na świecie także nie ma jednego, jeśli chodzi o strukturę kościelną, Kościoła zielonoświątkowego.
Istnieje natomiast światowy ruch zielonoświątkowy, druga - co do liczby wiernych - tradycja chrześcijańska. Piszę to głównie ze
względu na tych z zewnątrz, którzy na naszą różnorodność patrzą z pogardą, jako na coś, czego przede wszystkim należy się
wstydzić. Otóż nie przede wszystkim tego.
Ale rozmawiać trzeba ze wszystkimi. I niektórzy z nas rozmawiają. My nie musimy z góry odrzucać
wszystkiego, co katolickie, prawosławne czy ewangelickie, bo może akurat to, co czasem chcemy odrzucić jest biblijne, jest
starochrześcijańskie, jest wspólnym dziedzictwem. Oni zaś nie powinni umieszczać nas w spisie, w tym również w rejestrze
internetowym, tzw. szkodliwych sekt. Bo przecież wiedzą, że tak nie jest.
Edward Czajko