W sprawie artykułu "Bóg nie potrzebuje kopii"
Leszek Jańczuk
Mój artykuł, w którym napisałem między innymi o Reinhardzie Bonnkem (Chn 3-4/00), został przez niektórych czytelników
odebrany jako całkowita krytyka wielkiego męża Bożego, choć sądziłem, że całkiem jasno wyraziłem tam swoje wielkie dla niego i
jego służby uznanie. Moim celem nie była krytyka Bonnkego ani tym bardziej poniżenie go. Opisując wielkiego ewangelistę
przedstawiłem go dokładnie tak, jak go odebrałem. Napisałem dokładnie to, co myślałem i czułem, byłem po prostu szczery. Czyż
nie mamy często różnego rodzaju odczuć, uwag po wysłuchaniu różnych kazań i czy nie dzielimy się nimi nieraz z innymi ludźmi?
Czy pisząc o moich wrażeniach miałem być nieszczery? Czyżby takie osoby jak Bonnke należało przedstawiać zawsze jako nieomylne?
Idealizować je? Nequaquam (żadną miarą). Nie lubię historyków, którzy idealizują historię własnego kraju, nie lubię biografów
którzy upiększają życiorysy opisywanych postaci, nie lubię malarzy, którzy portretując jakąś osobę przedstawiają ją ładniej niż
wygląda w rzeczywistości, etc. Myślę, że rzeczywistość należy przedstawiać dokładnie taką, jaka ona jest, albo raczej taką,
jaką my ją odbieramy. Nie wolno opisywać jej ani lepiej, ani gorzej. Oczywiście, powinniśmy być bardzo ostrożni, gdy opisujemy
mężów Bożych lub Boże działanie, bo jeżeli opiszemy coś niedokładnie, może to mieć negatywne następstwa. Nie możemy jednak
przemilczać rzeczy mniej budujących, bądź błędów. Biblia nie przemilcza upadków wielkich Bożych ludzi ani ich nie idealizuje.
Każdy, kto rzeczywiście jest protestantem zgodzi się ze mną, że nie wolno przedstawiać lepiej niż to wygląda w rzeczywistości
ani mężów Bożych, ani Bożego działania. Dlatego gdybym kogoś lub coś idealizował, byłoby to wbrew mojemu sumieniu, taki już
jestem, nie mogę inaczej.
W rzeczywistości Bonnke jest jedną z tych osób, które najbardziej lubię, cenię i podziwiam, nigdy jednak nie będę go
ubóstwiał, gdyż jak to zaznaczył on sam: "Jestem tylko kanałem, za pośrednictwem którego działa Duch Święty".
Chciałbym natomiast szerzej opisać casus dziewięciu rozdziałów 1 Kronik. W moim artykule potraktowałem tę sprawę skrótowo i
dlatego mogło to być niejasne. Pewnego razu Bóg powiedział do Bonnkego: Przeczytaj dziewięć pierwszych rozdziałów 1 Księgi
Kronik. Bonnke sięgnął natychmiast po wskazany tekst biblijny i zaczął go czytać. Gdy skończył rozdział pierwszy, westchnął:
Bóg naprawdę mnie pobłogosławi, jeżeli zdołam przebrnąć przez te wszystkie niemożliwe do wymówienia imiona. Po czym zaczął
czytać dalej. Przeczytał rozdział drugi, trzeci, czwarty i ponownie się zatrzymał. Powiedział sobie ze zniecierpliwieniem i
nutą lekkiego oburzenia: Czytać te rozdziały, to tak jakby czytać książkę telefoniczną. Wtedy jednak coś się stało. Bóg
przemówił do niego tymi słowy: Wszystkie te imiona dla ciebie nic nie znaczą, ale dla mnie za każdym z nich kryje się ktoś mi
drogi. Jest to historia ciekawa i może być budująca, ale osobiście nie przepadam za porównywaniem Biblii do książki
telefonicznej. Gdy coś takiego słyszę, wszystko we mnie krzyczy. Ale tak właśnie było powiedziane i o tym też pozwoliłem sobie
napisać.
Leszek Jańczuk