• W ostatnim numerze
  • Numer 11-12/2008
Listy © "Chrześcijanin", nr 05-06/2000
Drukuj Wyslij adres A A A  

W sprawie artykułu "Bóg nie potrzebuje kopii"

Leszek Jańczuk

Mój artykuł, w którym napisałem między innymi o Reinhardzie Bonnkem (Chn 3-4/00), został przez niektórych czytelników odebrany jako całkowita krytyka wielkiego męża Bożego, choć sądziłem, że całkiem jasno wyraziłem tam swoje wielkie dla niego i jego służby uznanie. Moim celem nie była krytyka Bonnkego ani tym bardziej poniżenie go. Opisując wielkiego ewangelistę przedstawiłem go dokładnie tak, jak go odebrałem. Napisałem dokładnie to, co myślałem i czułem, byłem po prostu szczery. Czyż nie mamy często różnego rodzaju odczuć, uwag po wysłuchaniu różnych kazań i czy nie dzielimy się nimi nieraz z innymi ludźmi? Czy pisząc o moich wrażeniach miałem być nieszczery? Czyżby takie osoby jak Bonnke należało przedstawiać zawsze jako nieomylne? Idealizować je? Nequaquam (żadną miarą). Nie lubię historyków, którzy idealizują historię własnego kraju, nie lubię biografów którzy upiększają życiorysy opisywanych postaci, nie lubię malarzy, którzy portretując jakąś osobę przedstawiają ją ładniej niż wygląda w rzeczywistości, etc. Myślę, że rzeczywistość należy przedstawiać dokładnie taką, jaka ona jest, albo raczej taką, jaką my ją odbieramy. Nie wolno opisywać jej ani lepiej, ani gorzej. Oczywiście, powinniśmy być bardzo ostrożni, gdy opisujemy mężów Bożych lub Boże działanie, bo jeżeli opiszemy coś niedokładnie, może to mieć negatywne następstwa. Nie możemy jednak przemilczać rzeczy mniej budujących, bądź błędów. Biblia nie przemilcza upadków wielkich Bożych ludzi ani ich nie idealizuje. Każdy, kto rzeczywiście jest protestantem zgodzi się ze mną, że nie wolno przedstawiać lepiej niż to wygląda w rzeczywistości ani mężów Bożych, ani Bożego działania. Dlatego gdybym kogoś lub coś idealizował, byłoby to wbrew mojemu sumieniu, taki już jestem, nie mogę inaczej.

W rzeczywistości Bonnke jest jedną z tych osób, które najbardziej lubię, cenię i podziwiam, nigdy jednak nie będę go ubóstwiał, gdyż jak to zaznaczył on sam: "Jestem tylko kanałem, za pośrednictwem którego działa Duch Święty".

Chciałbym natomiast szerzej opisać casus dziewięciu rozdziałów 1 Kronik. W moim artykule potraktowałem tę sprawę skrótowo i dlatego mogło to być niejasne. Pewnego razu Bóg powiedział do Bonnkego: Przeczytaj dziewięć pierwszych rozdziałów 1 Księgi Kronik. Bonnke sięgnął natychmiast po wskazany tekst biblijny i zaczął go czytać. Gdy skończył rozdział pierwszy, westchnął: Bóg naprawdę mnie pobłogosławi, jeżeli zdołam przebrnąć przez te wszystkie niemożliwe do wymówienia imiona. Po czym zaczął czytać dalej. Przeczytał rozdział drugi, trzeci, czwarty i ponownie się zatrzymał. Powiedział sobie ze zniecierpliwieniem i nutą lekkiego oburzenia: Czytać te rozdziały, to tak jakby czytać książkę telefoniczną. Wtedy jednak coś się stało. Bóg przemówił do niego tymi słowy: Wszystkie te imiona dla ciebie nic nie znaczą, ale dla mnie za każdym z nich kryje się ktoś mi drogi. Jest to historia ciekawa i może być budująca, ale osobiście nie przepadam za porównywaniem Biblii do książki telefonicznej. Gdy coś takiego słyszę, wszystko we mnie krzyczy. Ale tak właśnie było powiedziane i o tym też pozwoliłem sobie napisać.

Leszek Jańczuk

Artykuł jest własnością redakcji Miesięcznika "Chrześcijanin".
Przedruk dla celów komercyjnych możliwy jest po uzyskaniu zgody redakcji oraz podaniu źródła.
Do początku strony