Czy modlicie się o Ben Ladena?
Brother Andrew i misja "Otwartych Drzwi"
Jest ekscentryczny. Jest niezmordowany. Jest misjonarzem.
Nie wyważa drzwi otwartych przez innych; otwiera drzwi zamknięte na głucho. Toruje drogę dla Ewangelii w krajach jej
wrogich. Znany jest jako Boży przemytnik. Najpierw szmuglował Biblie i literaturę chrześcijańską do państw bloku
komunistycznego, potem do Chin. Od lat dziewięćdziesiątych różnymi sposobami dostarcza je do krajów muzułmańskich.
"50 lat temu Bóg otworzył drzwi, a ja przez nie przeszedłem" - tak podsumował swoją służbę w 2005 roku, z okazji
pięćdziesięciolecia utworzonej przez siebie organizacji "Open Doors". To bodaj najstarsza z organizacji chrześcijańskich,
których celem jest wspieranie Kościoła wszędzie tam, gdzie podlega on prześladowaniom.
Brother Adndrew - Brat Andrzej - takie miano przyjął Anne van der Bijl w początkach swej działalności i jest pod nim znany
na całym świecie. W tym roku obchodził osiemdziesiąte urodziny. Misjonarzami została również trójka z jego pięciorga dzieci.
Urodził się w Holandii, 11 maja 1928 roku, w niezamożnej rodzinie. Wraz z rodzicami i pięciorgiem rodzeństwa należał do
Holenderskiego Kościoła Reformowanego. Gdy w 1939 roku jego brat zmarł na gruźlicę, jako młodziutki chłopiec przeżył duchowy
kryzys. Hitlerowska okupacja przerwała jego edukację. W 1946 roku zaciągnął się do wojska i do 1949 roku walczył w
Holenderskich Indiach Wschodnich (ówczesna kolonia holenderska, dziś Indonezja). Został ranny. Gdy kurował się w szpitalu, pod
wpływem świadectwa opiekującej się nim pielęgniarki zaczął szukać Boga, zachłannie czytał Biblię i przeżył nawrócenie.
Wkrótce uznał, że Bóg powołuje go do służby ewangelizacyjnej i misyjnej. Przygotowywał się do niej w Szkocji, gdzie w latach
1953-1955 uczył się w World Evangelization Crusade School. Wybrał ją, bo oferowała krótki kurs. Wcześniej oznajmiono mu, że aby
zostać misjonarzem, musi studiować przez dwanaście lat. Cierpiał w tym czasie na przeszywające bóle kręgosłupa. Ból dosłownie
zwalał go z nóg, nie był w stanie wstać bez cudzej pomocy. Pociechą była mu lektura rozważań Oswalda Chambersa "Ku Tobie, Boże
mój" (oryg. My Utmost for His Highest). W jednym z codziennych czytań natknął się na słowa: "Jeśli chcesz, by Bóg cię używał,
On przeprowadzi cię przez serię doświadczeń, które nie są ci wcale przeznaczone. Ich zadaniem jest uczynić cię użytecznym w
Jego rękach, abyś zrozumiał, co przeżywają inni, i nigdy nie był zaskoczony tym, co cię spotyka".
Za żelazną kurtyną
W lipcu 1955 roku odbywał się w Warszawie Światowy Kongres Młodzieży Demokratycznej, któremu władze komunistyczne nadały
olbrzymią oprawę propagandową. Był to widomy znak odwilży - pierwsze takie otwarcie na świat zachodni po ponurych latach
stalinizmu. Drzwi za żelazną kurtynę uchyliły się, a Brother Andrew wykorzystał nadarzającą się okazję. Zaopatrzony w
ciemnoczerwoną marynarkę, przyłączył się do grupy Holendrów uczestniczących w Kongresie. Przyjechał, aby nawiązać bezpośrednie
kontakty z ewangelicznie wierzącymi chrześcijanami. Tak trafił na nabożeństwo I zboru warszawskiego Zjednoczonego Kościoła
Ewangelicznego, który zgromadzał się wówczas w Alejach Jerozolimskich. Później przez całe lata rozmaitymi nieoficjalnymi
kanałami napływały do Polski setki egzemplarzy Biblii i literatury chrześcijańskiej. Ogromna jej część - wspomina pastor
Waldemar Lisieski - była przeznaczona na potrzeby redakcji "Głosu Ewangelii z Warszawy".
W roku 1955, chodząc ulicami nie odbudowanej jeszcze Warszawy, Brother Andrew sięgnął po Biblię i przeczytał słowa: "Bądź
czujny i utwierdź, co jeszcze pozostało, a co bliskie jest śmierci" (Obj 3,2a). Tak znalazł swoje pole misyjne. Jego zadaniem
było wspieranie Kościoła osłabionego komunistycznymi prześladowaniami. Już wtedy - jak później powtarzał - zobaczywszy tłumy
komunistycznej młodzieży, maszerującej w pochodzie, był przekonany, że komunizm się skończył i musi upaść.
W 1957 roku darowanym volksvagenem garbusem po raz pierwszy pojechał z transportem Biblii do Związku Radzieckiego i do
Jugosławii. Od tej pory wielokrotnie będzie przekraczać granice państw komunistycznych, odmawiając po cichu "modlitwę
szmuglera": "Panie, który otwierasz oczy niewidomym, spraw, aby celnicy zaniewidzieli".
Nieraz w akcie zaufania Bożej Opatrzności wyjmował poukrywane egzemplarze ze skrytek i kładł je praktycznie na widoku.
Pewnego razu na granicy rumuńskiej strażnicy dosłownie rozpruli jadące przed nim auta. Drobiazgowe przeszukanie trwało wiele
godzin. Lecz gdy podjechał do punktu kontrolnego, celnik tylko machnął mu ręką.
W 1968 roku, po inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację, Brother Andrew pojechał z transportem Biblii dla
czeskiego Kościoła podziemnego oraz dla… żołnierzy radzieckich. W 1989 roku "Open Doors" dostarczyło milion egzemplarzy
Nowego Testamentu do Związku Radzieckiego, nawiązując współpracę z Kościołem prawosławnym.
Swoje przeżycia z misji za żelazną kurtyną Brother Andrew opisał w książce "Boży przemytnik", opublikowanej w 1967 roku.
Przetłumaczono ją dotychczas na czterdzieści języków (również na polski) i wydano w dziesięciu milionach egzemplarzy.
W 1965 roku Brother Andrew po raz pierwszy zdołał odwiedzić Chiny. W roku 1981, w ramach projektu "Perła", w ciągu jednej
nocy przemycono milion egzemplarzy Biblii. Począwszy od 1978 roku, zaczął organizować pomoc dla Kościoła w Afryce i uczulać
chrześcijan z Zachodu na potrzeby ewangelizacyjne tego kontynentu. W roku 1985, w ramach projektu "Ogień krzyżowy", w Ameryce
Łacińskiej rozprowadzono pięć milionów egzemplarzy literatury chrześcijańskiej.
W 1996 roku Światowy Alians Ewangeliczny uhonorował Brata Andrew nagrodą za działalność na rzecz wolności religijnej. W 1999
roku dziesięć tysięcy Biblii trafia do szczelnie odgrodzonej od świata Korei Północnej. Rok później milion Biblii i milion
książek chrześcijańskich dociera do rąk chińskich chrześcijan. Niezależnie od wielkich transportów jednorazowych, pomoc przez
cały czas napływa strumyczkami, z wykorzystaniem najrozmaitszych kanałów przerzutowych.
Ewangelia w świecie islamu
Po upadku komunizmu w Europie Brother Andrew koncentruje swoją misję na krajach muzułmańskich. Łączy jawną działalność
ewangelizacyjną z pracą nad umacnianiem Kościoła w świecie islamu. Zresztą już od wybuchu wojny w Libanie angażuje się w
działania misyjne na Bliskim Wschodzie. Jest przeświadczony, że konflikt globalny w czasach ostatecznych będzie się
koncentrował wokół Izraela i jego sąsiadów.
Arabskie wspólnoty chrześcijańskie w Libanie, Izraelu i terytoriach palestyńskich z wdzięcznością przyjmują jego odwiedziny,
czują się bowiem zapomniane przez Kościół Powszechny. Ale Brother Andrew spotyka się także z przywódcą Hamasu, Ahmedem
Jassinen, i ówczesnym szefem Organizacji Wyzwolenia Palestyny, Jasserem Arafatem. Wręcza im Biblie i wyraża sprzeciw wobec
metod terrorystycznych, jakich używają w konflikcie z Izraelem. "Open Doors" zapoczątkowuje projekt "Musalaha" (arab.
pojednanie), którego zamiarem jest doprowadzenie do zbliżenia między Izraelczykami i Palestyńczykami.
Chrześcijaństwo i islam
"Czy modlimy się o Ben Ladena?" - pytanie Brata Andrew zaskoczyło nie tylko dziennikarza "Christianity Today". W konflikcie
"Ben Laden kontra reszta świata", owa reszta życzy sobie przecież tylko jednego - mianowicie żeby Ben Ladena jak najprędzej
trafił szlag.
- Oczywiście że nie modlimy się o niego - kontynuuje Brother Andrew. - I dlatego stał się tym, kim jest. Mamy swoją
ewangelikalną czarną listę osób, których nie chcemy oglądać w niebie, a Ben Laden jest na jej szczycie, tuż obok Saddama
Hussajna.
Często podkreśla, że najliczniejsze spotkania ewangelizacyjne, jakie odbył w ciągu pięćdziesięciu lat swojej służby, miały
miejsce w państwach muzułmańskich. "Czemu jesteśmy tacy nieśmiali? Czego się tak bardzo boimy? - pyta retorycznie. - Zabrzmi to
sarkastycznie, ale to prawda: łatwiej jest mi zabrać głos wśród talibów niż w moim rodzimym zborze w Holandii".
- Musimy powrócić do stóp krzyża i uczyć się od Chrystusa - apeluje Brother Andrew. - On przebaczał, gotowy był złożyć
siebie w ofierze. Widzę taką postawę u wielu chrześcijan w Gazie. Powinniśmy tłumnie docierać do Libanu, do Syrii, do Jordanii,
żeby z uwagą słuchać tego, czego mogą nas nauczyć tamtejsi chrześcijanie, oraz wspierać ich.
- Dlaczego w stosunkach ze światem islamu sięgamy po środki, które według Biblii nie są metodami naszej walki? Kiedy
wreszcie staniemy się ludźmi Księgi? - pyta z naciskiem. - Muzułmanie uważają się za lud księgi. Podczas spotkania na
uniwersytecie Hamasu zwróciłem się do słuchaczy: "Nie zależy mi na prowadzeniu z wami dialogu, za to w każdej chwili gotów
jestem rozmawiać o jednej kwestii: jakiego rodzaju ludzie są owocem mojej Księgi, a jacy waszej?". Odbijają się tu echem słowa
Jezusa: Musicie się na nowo narodzić. I oni, muzułmanie, docenili to, że chcę zmierzyć się z nimi na tej płaszczyźnie.
Kościół nie ma powodu się lękać i milczeć, oczekując najgorszego. Mamy światu do przekazania orędzie, że Bóg zmienia ludzi -
takie wyzwanie Brother Andrew nadal rzuca chrześcijanom.
Opr. Monika Kwiecień