• W ostatnim numerze
  • Numer 11-12/2008
Felietony redakcyjne © "Chrześcijanin", nr 07-08/2008
Drukuj Wyslij adres A A A  

Jedenaste przykazanie

Monika Kwiecień

"Będziesz Biblię nieustannie czytał" - słowa Testamentu mojego dziadka, przywołane przez Romana Brandstaettera w Kręgu biblijnym, doskonale ujmują życiodajne źródło naszej wiary.

"Czytaj Biblię, módl się co dnia, jeśli wzrastasz chcesz" - skandują maluchy w szkole niedzielnej, bo czym skorupka za młodu nasiąknie, tym - mamy nadzieję - będzie i na starość trącić.

Taki jest wzorzec. W praktyce bywa różnie. Dzieje się i tak, jak mówił Jezus o swoich słuchaczach: patrzymy, a nie widzimy - czytamy, ale nie rozumiemy. Albo nie podoba nam się to, cośmy zrozumieli. Tak czy owak, zrażamy się i obrażamy. Biblia do kąta!

Na szczęście tak być nie musi. Pismo Święte może dla nas ożyć.

Kiedy w czasach Nowego Testamentu kilkuletni żydowski chłopiec szedł po raz pierwszy do szkoły, na dobry początek dostawał od nauczyciela ciastka w kształcie liter i posmarowaną miodem tabliczkę, na której wyryte były słowa Pięcioksięgu Mojżesza. Ucząc się czytać, wodził rylcem po literach i oczywiście ten rylec oblizywał. W świadomości pochłoniętego nauką dziecka słodycz miodu łączyła się ze świętym Słowem Boga. Ta mądra i przyjazna metoda nauczania miała mu wpoić przekonanie, że celem nauki, celem lektury jest przyswojenie sobie Pisma Świętego, karmienie się nim. Wielce prawdopodobne, że zwyczaj ten odwołuje się do słów psalmisty: "Wyroki Pana są […] słodsze niż miód, nawet najwyborniejszy", oraz proroka Ezechiela, który spożywszy na Boże polecenie święty zwój, poczuł, że był on słodki jak miód.

A przecież doskonale wiemy, jak i oni wiedzieli, że Słowo Boże ma do powiedzenia nie tylko miłe rzeczy. Jego lektura nie idzie nam w smak zwłaszcza wtedy, gdy odsłania gorzką prawdę o nas. Rację miał Brandstaetter, mówiąc, że "Niechęć człowieka do codziennego czytania Pisma Świętego jest najczęściej owocem lenistwa, biorącego swój początek w uczuciu trwogi przed konfrontacją z prawdą Boga".

Bo naprawdę liczy się nie to, ile razy ktoś przeczytał Biblię od deski do deski, czy błyszczy w biblijnych konkursach i sypie cytatami jak z rękawa. Rzecz w tym, czy pozwalamy, aby Biblia przeczytała nas. "Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca […]. Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze" (Hbr 4,12 16).

Czytajmy więc, a znajdziemy ją! Zdumienie, zachwyt, wdzięczność - to właśnie spotyka każdego, kto czytając Biblię, sam pozwoli się jej czytać. Bo ona jest zdumiewająca: Słowo żywe i świeże, pełne mocy, zdolne odmienić punkt widzenia, zmienić postępowanie. W niej jesteśmy sam na sam z Bogiem. Możemy czerpać od Niego. Nie musimy czekać głodni, aż ktoś inny nas nakarmi. Czy zresztą zdrowo jest odżywiać się, powiedzmy, raz na tydzień? Bóg zrobi to zawsze. W dodatku nieraz zupełnie wbrew naszym przyzwyczajeniom czy oczekiwaniom.

A skoro o tym mowa - jeszcze coś na deser.

Zmarły przed dwoma laty prezydent Niemiec Johannes Rau, ewangelik, syn kaznodziei "Błękitnego Krzyża", organizacji niosącej pomoc ludziom uzależnionym od alkoholu, w książce Immer wieder: die Bibel (Biblia wciąż od nowa) przytoczył ulubioną anegdotę swojego ojca:

Pastor i rabin, uczestnicy pewnej konferencji, zostali zakwaterowani w jednym pokoju.

- Mam nadzieję, że światło, które wczoraj paliłem do późna, nie przeszkadzało panu zasnąć - sumitował się pastor nazajutrz przy śniadaniu.

- Ależ skąd - odparł uprzejmie rabin.

- Bo wie pan - kontynuował protestancki duchowny - nie zdołałbym usnąć, gdybym wieczorem chociaż przez pół godzinki nie poczytał sobie Biblii.

- To ciekawe, ze mną jest akurat na odwrót - odrzekł rabin. - Gdybym wieczorem choć przez pół godziny czytał Słowo Boże, nie mógłbym już zasnąć.

Monika Kwiecień

Artykuł jest własnością redakcji Miesięcznika "Chrześcijanin".
Przedruk dla celów komercyjnych możliwy jest po uzyskaniu zgody redakcji oraz podaniu źródła.
Do początku strony