• W ostatnim numerze
  • Numer 11-12/2008
Reportaże © "Chrześcijanin", nr 01-02/1999
Drukuj Wyslij adres A A A  

"Ostatnie rzędy" Kaukazu

Robert Boryczka

Istnieje opowiadanie, w którym mówi się o tym, jak po zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu otoczyło Jezusa mnóstwo podekscytowanych aniołów. Wielbili Go i pytali, w jaki sposób zamierza wykonać to wielkie zadanie zaniesienia całemu światu dobrej nowiny o zbawieniu. Chcieli też wiedzieć, jaki udział w wykonania tego zadania wezmą oni sami. Pan jednak odpowiedział: - Zostawiłem to moim uczniom.

W niebie zapadła cisza. Aniołowie byli zaskoczeni i zdumieni. W końcu jeden z nich wyraził to, o czym myśleli wszyscy: - Panie, ludzie tak często Cię zawodzili, co będzie jeśli i tym razem tak się stanie? Wtedy Pan odrzekł: - Nie mam innego planu.

Oczywiście, prawie wszyscy ewangelicznie wierzący chrześcijanie są przekonani, że: 'Najważniejszym zadaniem, jakie Chrystus zostawił Kościołowi do wykonania, jest ewangelizacja świata!'. Pamiętamy słowa Jezusa: 'Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi. Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata' (Mt 28,18-20). Wiemy też o tym, że 'nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni' (Dz 4,12). A także, że 'Każdy bowiem, kto wzywa imienia Pańskiego, zbawiony będzie. Ale jak mają uwierzyć w tego, o którym nie słyszeli? A jak usłyszeć, jeśli nie ma tego, który zwiastuje? A jak mają zwiastować, jeżeli nie zostali posłani? Jak napisano: O jak piękne są nogi tych, którzy zwiastują dobre nowiny!' (Rz 10,13-15).

A jednak... minęło prawie dwa tysiące lat od chwili, gdy Chrystus powierzył nam to zadanie i ciągle nie jest ono w pełni wykonane! Dlaczego?

Tylko pierwsze rzędy

Chciałbym przypomnieć wydarzenie, kiedy to Pan Jezus rozmnożył chleb i nakarmił pięć tysięcy ludzi. Kazał im wtedy usiąść rzędami, a apostołowie szli wzdłuż rzędów i rozdawali pokarm. Poszli najpierw do pierwszych rzędów i rozdawali go tam tak długo, dopóki im starczyło. Później wrócili, ale czy znowu zaczęli od pierwszego rzędu? Oczywiście, że nie. Ewangelista Marek napisał: 'I nakazał im posadzić wszystkich grupami na zielonej trawie. Usiedli więc w grupach, po stu i po pięćdziesięciu' (6,39-40). Możemy sobie wyobrazić, jak apostołowie podchodzili kolejno do każdej grupy i rozdawali tak długo, aż wszyscy zostali nasyceni.

Otóż mam wrażenie, że my chrześcijanie, Kościół, w naszej pracy ewangelizacyjnej skupiamy się jakby jedynie na pierwszych rzędach i nigdy nie docieramy do ostatnich! Często głosimy ewangelię w jednym miejscu po wielokroć, podczas gdy gdzie indziej jest ona w ogóle nie znana. Chciałbym w tym szkicu przybliżyć Czytelnikom niektóre z ostatnich ginących z głodu rzędów.

Anioł nad Rosją

Istnieje legenda, która mówi, że kiedyś nad Rosją leciał anioł rozdający różne języki. Gdy przelatywał nad Kaukazem zawadził swoim workiem o skałę i rozdarł go, a wtedy wypadły z niego dziesiątki języków.

Faktem jest, że na Kaukazie używa się około stu języków. Większość z nich nie ma własnego tłumaczenia Biblii, w samej tylko rosyjskiej części Kaukazu blisko 40 grup językowych pozbawionych jest przekładu choćby jednej tylko Ewangelii. W roku 1990 na 160 grup narodowościowych żyjących w tym rejonie tylko w trzech przypadkach istniało tłumaczenie jednej z Ewangelii. Pozostałe narody nie miały dostępu do Słowa Bożego w swoim języku. Pięć lat później rozpoczęto tłumaczenie Biblii na większość z tych języków. Jednak działalność misyjna nie przyniosła jeszcze rezultatów; tylko wśród Osetyjczyków jest pewna liczba ewangelicznych chrześcijan.

Największe z tych narodów to: Adygejczycy (110 tys.); Czerkasi (50 tys.); Kabardyjczycy (320 tys.); Osetyńczycy (400 tys.); Ingusze (200 tys.); Czeczeni (850 tys.); Dargijczycy (300 tys.); Awarowie (550 tys.); Tabasarowie (75 tys.) i inne - w granicach od kilkuset osób do kilkunastu tysięcy. Wszystkie te ludy są tradycji muzułmańskiej. Są też jeszcze Kałmucy1 (150 tys.). Jest to naród o tradycji buddyjskiej.

Po rosyjskiej wojnie z Czeczenią ciągle utrzymuje się w tym rejonie sytuacja zapalna i niebezpieczna. Prawie każdego tygodnia wydarza się tam coś szczególnego. Czy to wysadzony zostaje pociąg wojskowy, czy też dokonuje się napadu na posterunek wojskowy lub milicyjny. Poza tym na porządku dziennym są różne porwania. W październiku 1998 roku podano, że zostało porwanych ok. 800 osób, które są nadal przetrzymywane w Czeczenii. Ostatnio władze Czeczenii podjęły pewne kroki w celu przerwania tego koszmaru i są już pierwsze rezultaty. Każdego tygodnia oswobadza się kilka osób, czy to w wyniku pertraktacji z porywaczami, czy przy pomocy akcji zbrojnej2.

Dla zrozumienia sytuacji narodowościowej w tym regionie dobrze jest pamiętać o tym, że w czasie drugiej wojny światowej prawie wszystkie narody kaukaskie w wyraźny sposób kolaborowały z Niemcami - wyjątkiem są Osetyjczycy. Po wojnie (a nawet częściowo już w trakcie wojny) Stalin za karę deportował te narody na Syberię lub w inne dalekie rejony Rosji. Osetyjczycy pozostali na swej ziemi i do tej pory są postrzegani jako sprzymierzeńcy Rosjan (republika ta stanowi miejsce koncentracji wojsk rosyjskich). Obecnie większość wywiezionych ludów powróciła już na swoje ziemie, ale Rosjanie przejawiają w stosunku do nich pewną wrogość, czy też nieufność. Ludzie z tych republik postrzegani są jako obywatele drugiej kategorii. Na ulicach miast ludzie o kaukaskim wyglądzie, są kontrolowani przez milicję. W ogłoszeniach o wynajmie mieszkań często zaznacza się - 'Rosjanom lub Europejczykom'.

Miałem kiedyś okazję rozmawiać z matką pewnego studenta z Inguszetii. Opowiedziała mi jak to się stało, że straciła we Władykaukazie (stolica Osetii) całe swoje mienie. W roku 1992 generał Graczow zezwolił na dokonanie pogromu Inguszów w Osetii. Osetyjczycy mieli wolną rękę w wyrzucaniu Inguszów z ich mieszkań i grabienia ich dobytku. Często dochodziło przy tym do zabójstw. Opowiadająca została wyrzucona ze swojego mieszkania z trójką dzieci i zostawiwszy wszystko, musiała uciekać do Inguszetii.

Praca misyjna dzisiaj

Jeśli chodzi o sytuację duchową, to obecnie, ze względu na brak bezpieczeństwa, większość misjonarzy opuściła teren Północnego Kaukazu. Działania misyjne są tam bardzo ograniczone. Ciągle niedostępna jest Biblia w tłumaczeniu na miejscowe języki. Istnieją w tych republikach zbory, ale głównie złożone z Rosjan, którzy stopniowo opuszczają te tereny. Podejmowane działania misyjne napotykają na barierę wrogości.

Są też, dzięki Bogu, i jaśniejsze strony obecnej sytuacji na tym terenie. Ostatnio miałem możliwość spotkać się z biskupem Iwanem Czechunowem z Kościoła Ewangelicznych Baptystów. Otóż w ciągu ostatnich pięciu lat Kościół ten, współdziałając z misjami skandynawskimi, przeprowadził kampanie ewangelizacyjne w stolicach kilku z tych republik (Adygei, republice Czerkaskiej, Kabardii-Bałkarii i Osetii). Udało się uzyskać zgodę władz i zapewnić bezpieczeństwo akcji. Wynikiem tych działań są pierwsze niewielkie grupy wierzących Czeczenów, Czerkiesów, Adygejczyków, Kabardyjczyków, Bałkarów i Lezginów.

Rosyjska Cerkiew przyznaje, że traci wpływy w tych republikach. W wywiadzie dla 'Moskowskowo Komsomolca', ks. Filip Żigulin (który spędził prawie rok w niewoli czeczeńskiej) ostrzega przed możliwością utraty rejonu Północnego Kaukazu na zawsze. Ratunek widzi w porozumieniu między religiami. Powiedział on: 'Jeśli zaprzepaścimy szansę dialogu między religiami jako wstępu do dialogu między narodami, to tym samym będziemy musieli uznać, że całkowicie straciliśmy republiki Północnego Kaukazu'. Duchowny ten miał na myśli możliwość dojścia do porozumienia z przedstawicielami umiarkowanego islamu jako przeciwwagi dla fundamentalistycznego prądu wahhabistów.

Ci ostatni właśnie mają coraz większy wpływ na religię ludów Kaukazu3. Ich aktywność i znaczenie szczególnie wzrosły po wojnie w Czeczenii. Poza Czeczenią mają oni duże wpływy w Dagestanie i wysyłają misjonarzy do innych republik. Jest to radykalny odłam islamu dążący do oczyszczenia religii z naleciałości pogańskich. Stanowią odpowiednik afgańskich talibów. Pomimo niechęci do nich oficjalnych władz różnych republik (np. administracyjnie rozwiązano ich uczelnię), ich wpływy na ludzi i na politykę z każdym rokiem wzrastają.

W Rostowie, zwanym 'Bramą Kaukazu', żyje dużo ludzi pochodzących z tych republik, studiuje wielu studentów. Z wieloma z nich spotykamy się i głosimy im Ewangelię4. Jednak bardzo ciężko jest do nich dotrzeć z jej przesłaniem. W ich przekonaniu, zostanie chrześcijaninem to zdrada swego narodu i przejście na stronę Rosjan.

Ostatnio spotykam się z kilkoma osobami z Inguszetii. Dużym zaskoczeniem było dla mnie to, że według ich rozumienia Jezus i Mahomet żyli w tym samym czasie, a Biblia to jest jakby sfałszowany Koran! Nie łatwo jest im przyjąć prawdę. Proszę o modlitwę za tych chłopaków!

Proszę o modlitwę za te 'ostatnie rzędy' Kaukazu! Proszę o modlitwę, aby Pan otwierał umysły i serca tych ludzi, aby powstrzymał w rozwoju ruch wahhabistów i otworzył drzwi do wysłania w te rejony misjonarzy chrześcijańskich. Prośmy Pana, aby istniejące już niewielkie grupki wierzących wytrwały w wierze. Prośmy Pana, aby powołał ludzi, którzy poczują się odpowiedzialni za te rejony świata i zaniosą tam Ewangelię zbawienia i Słowo Boże - Biblię w ich języku.

Robert Boryczka


Przypisy:

  1. W Kałmucji jest pewna grupa Kałmuków - prawosławnych. Interesujące jest przy tym oświadczenie prezydenta Kałmucji (kandydującego na prezydenta Rosji), że zamierza po zakończeniu kariery politycznej wstąpić do zakonu. Powiedział on: 'Nie wiem jeszcze, czy będzie to zakon buddyjski, prawosławny czy katolicki'.
  2. Przez długi czas modliliśmy się o oswobodzenie dwójki misjonarzy (z organizacji 'Młodzież z Misją') porwanych w styczniu w Machaczkale. Dzięki Bogu Daniel i Paulina, po 166 dniach zostali oswobodzeni w wyniku zapłacenia okupu.
  3. Arabski szejk ibi Abd al-Wahhab (1703-1787) postanowił oczyścić islam z obcych wierzeń. Dzisiejsi wahhabiści są spadkobiercami tego nauczyciela. Na Kaukaz pierwsi misjonarze tego ruchu przybyli z Arabii Saudyjskiej kilka lat temu. W krajach wahhabickich, takich jak Arabia Saudyjska oraz Katar, nie ma mowy o pozwoleniu na istnienie Kościoła. Spotkania religijne są zabronione nawet wtedy, gdy odbywają się w prywatnych mieszkaniach.
  4. Od dwóch lat razem z rodziną i zespołem ludzi z Ruchu Nowego Życia służymy Bogu w Rostowie głosząc Ewangelię studentom. Nasza misja planuje wysłać w ciągu najbliższego roku zespół misyjny do Krasnodaru.

Artykuł jest własnością redakcji Miesięcznika "Chrześcijanin".
Przedruk dla celów komercyjnych możliwy jest po uzyskaniu zgody redakcji oraz podaniu źródła.
Do początku strony