• W ostatnim numerze
  • Numer 11-12/2008
Rozmowy i wywiady © "Chrześcijanin", nr 05-06/2000
Drukuj Wyslij adres A A A  

O Biblii Ekumenicznej

Na pytania redakcji odpowiadają przedstawiciele zespołu tłumaczy:
ks. Jerzy Banak (Kościół Rzymskokatolicki) i Leszek Jańczuk (Kościół Zielonoświątkowy)

-  Od jakiegoś czasu cicho o ekumenicznym przekładzie Pisma Świętego. Czy można dowiedzieć się czegoś o stanie zaawansowania prac?

Ks. J. Banak: Może jest i cicho, choć chyba niezupełnie, bo np. z okazji ostatniego warszawskiego spotkania młodzieży Taizé nasze Towarzystwo Biblijne obdarzyło uczestników zjazdu właśnie ekumenicznym przekładem ewangelii św. Łukasza i to na dodatek w siedmiojęzycznej wersji, a wszystkie one są ekumeniczne. Na pewno zaś w ciszy gabinetów pracują nasi liczni tłumacze, redaktorzy i styliści. W sumie grubo ponad pół setki osób licząc wszystkich razem. Nowy Testament, oprócz trzech listów Pawłowych będących w fazie ostatecznej redakcji (Rz 1 i 2 Kor), jest już cały gotowy do druku. Większość ksiąg Starego Testamentu jest również gotowa, zaledwie trzy z nich są jeszcze u tłumaczy. Strona katolicko-prawosławna przygotowuje też jeszcze księgi deuterokanoniczne, które protestantów nie interesują, ale które we wszystkich przekładach ekumenicznych umieszczane są pomiędzy Starym a Nowym Testamentem i tak będzie również w Polskiej Biblii Ekumenicznej. Trwają intensywne prace redakcyjne, bardzo pracochłonne i uciążliwe, zwłaszcza w przypadku tekstu biblijnego. One to właśnie - przez swą drobiazgowość - najbardziej opóźniają ostateczny kształt dzieła, o czym wie doskonale każdy redaktor i wydawca.

-  Kiedy więc będziemy mogli wziąć do ręki Polską Biblię Ekumeniczną?

Ks. J. Banak: Jakikolwiek pośpiech jest tu wykluczony. W służbie Słowu Bożemu ta kategoria musi być wyeliminowana. Najważniejszą rzeczą jest, by to był dobry przekład, zrozumiały i pociągający dla współczesnego człowieka. Jest plan, by w tym roku ukazał się Nowy Testament, a w przyszłym Stary Testament. Pierwszy na zakończenie drugiego tysiąclecia, a drugi na rozpoczęcie trzeciego tysiąclecia.

-  Jakie kościoły uczestniczą w tym ekumenicznym przedsięwzięciu?

L. Jańczuk: W pracy biorą udział następujące kościoły: Kościół Rzymskokatolicki, Kościół Prawosławny, Kościół Ewangelicko-Augsburski, Kościół Ewangelicko-Reformowany, Kościół Ewangelicko-Metodystyczny, Kościół Polskokatolicki, Starokatolicki Kościół Mariawitów, Kościół Adwentystów Dnia Siódmego, Kościół Zielonoświątkowy i Kościół Anglikański. Jak więc widać jest to spektrum ekumeniczne bardzo szerokie, zważywszy, że np. Polska Rada Ekumeniczna skupia siedem Kościołów. Jak dotychczas żaden z istniejących ekumenicznych przekładów Biblii nie był przygotowywany przez zespół złożony z tylu denominacji chrześcijańskich. Polska Biblia Ekumeniczna będzie w tym względzie - z czego się bardzo cieszymy - ewenementem w skali światowej.

-  Czy moglibyśmy usłyszeć coś więcej o podstawowych założeniach przekładu?

Ks. J. Banak: Sprawy te regulują międzykonfesyjne tzw. "Wytyczne" - obowiązujące przy sporządzaniu wszystkich przekładów międzykościelnych. Tu zaś wspomnimy o tych, które przyjęliśmy w zespole tłumaczy, gdy chodzi o język samego przekładu. Świadomie zrezygnowaliśmy z wszelkiej archaizacji języka, którą - chyba niesłusznie - utożsamia się zbyt często z dostojeństwem i powagą. Chcieliśmy, by przekład ten odzwierciedlał współczesny język polski bez opcji w żadną stronę: ani w stronę zbytniej potoczności, ani w stronę czcigodnych, lecz przebrzmiałych już tradycji translatorskich. Eliminowaliśmy, gdzie było to możliwe, łączenia zdań współrzędnie złożonych. Staraliśmy się, by zdania przekładu były krótkie i zwięzłe. Unikaliśmy łączenia ich w długie okresy za pomocą spójników czy średników. Zgodnie z tendencją współczesnej polszczyzny ograniczaliśmy też np. używanie imiesłowów, a już zwłaszcza imiesłowów uprzednich z końcówką "-wszy" (powiedziawszy, obróciwszy, zrobiwszy) lub "-łszy" (spostrzegłszy). Tak częste w grece imiesłowy w większości przypadków zastępowane były przez formy osobowe, co jest zgodne z duchem języka polskiego, a sam przekład czyni - jak się wydaje - nie tylko jaśniejszym, ale i bardziej potocznym, codziennym i dzisiejszym. Stosowaliśmy też zasadę zmiennej ekwiwalencji językowej w stosunku do tych samych terminów greckich - o czym decyduje przede wszystkim kontekst, w jakim występuje dane słowo. W wielu przypadkach rezygnowaliśmy z konsekwentnego przekładania terminów greckich jednym i tym samym odpowiednikiem polskim. I tak np. termin ochlos nie zawsze przekładany jest jako tłum. Podobnie jest z wieloma greckimi czasownikami, o których znaczeniu decyduje często sytuacja czy zdarzenie, które opisują. Tę ich wieloznaczność staraliśmy się uwzględniać, stąd w niejednym przypadku nasze propozycje translatorskie różnią się bardzo od dotychczasowych. Pogoń za nowością za wszelką cenę była nam jednak obca.

-  Na podstawie tego, co zostało powiedziane, można wysnuć wniosek, że będzie to przekład dynamiczny?

Ks. J. Banak: Nie, nie będzie to przekład dynamiczny. Naczelną zasadą naszego przekładu jest wierność oryginałowi, dlatego też Czytelnik nie znajduje w nim nawiasów kwadratowych z wyrazami dodanymi dla - jak to się zwykło określać - lepszego zrozumienia tekstu. Nie chcemy brzmienia oryginalnego ani poszerzać, ani też skracać, nawet wtedy, gdy mamy do czynienia z powtórzeniami właściwymi dla stylu semickiego. Zrezygnowaliśmy definitywnie z niektórych bardzo czcigodnych i zadomowionych w polskiej tradycji przekładowej określeń, jak np.: zaprawdę, atoli, przeto, rzekł, żywot, godzien, wszystek, onego czasu, biada.

L. Jańczuk: Jako tłumacz Apokalipsy pragnę dodać, że w ostatniej księdze biblijnej stosujemy określenie księga życia, a nie księga żywota, a przed tronem Boga stoją cztery istoty, a nie jak w dotychczasowych przekładach: cztery zwierzęta, czy cztery postacie, oraz dwudziestu czterech prezbiterów, a nie dwudziestu czterech starców (bądź starszych).

Ks. J. Banak: Nie chcemy by naszym czytelnikom niebo kojarzyło się z domem starców. Zastąpiliśmy też tradycyjne siedem czasz gniewu Bożego przez siedem naczyń gniewu Boga (Ap 16), co jest miarą modernizacji języka. Podczas naszej pracy stawialiśmy sobie często pytanie: "Czy tak się dzisiaj mówi?" Kto np. mówi dziś dziewczę, poczęli. Troska o to: "czy tak się dzisiaj mówi?" unosi się nad całą naszą pracą. Dlatego język przekładu jest po prostu współczesnym językiem polskim, którym się mówi. Uwaga! Nie jest to jednak żaden slang. Językoznawcy utrzymują, że z powodu nieustannego rozwoju języka, nowego przekładu należałoby dokonywać co 25-30 lat.

-  Proszę w skrócie opowiedzieć o tym, jak wyglądała praca tłumaczeniowa podczas posiedzeń komisji przekładu?

Ks. J. Banak: Zawsze tak samo. Zaczynaliśmy od tekstu oryginalnego, potem sprawdzaliśmy jak dane słowo czy wyrażenie zostało przełożone w dotychczasowych polskich przekładach. W codziennym użyciu były też słowniki języka polskiego, synopsy, słowniki greckie a zwłaszcza biblijne przekłady obcojęzyczne, w tym w pierwszym rzędzie ekumeniczne. Niemałe usługi oddawał nam zwłaszcza francuski przekład ekumeniczny (TOB) oraz włoski przygotowany m.in. przez ks. prof. Carlo Buzzetiego, który notabene był naszym stałym konsultantem delegowanym do współpracy z nami przez Zjednoczone Towarzystwa Biblijne. W wielu przypadkach z niemałym pożytkiem sięgaliśmy też do przekładów słowiańskich, w tym do czeskiego, słowackiego i słoweńskiego, zwłaszcza, że w naszym gronie był wybitny slawista łódzki prof. Rafał Leszczyński. Po wszechstronnym przedyskutowaniu wybieraliśmy opcję przekładową naszym zdaniem najlepszą, bardzo często własną, co nawet zwróciło uwagę recenzentów Ewangelii Mateusza i Marka, którzy dostrzegli, że w naszym tłumaczeniu bardzo dużo materiału leksykalnego jest całkowicie oryginalnego w stosunku do dotychczasowych polskich przekładów. W kwestiach spornych, rzecz jasna mniejszej wagi, decydowało czasami zwykłe, demokratyczne głosowanie. Każdy miał jeden głos, niezależnie od tego czy pochodził z wielkiego, czy z małego Kościoła. Częściej jednak staraliśmy się wzajemnie przekonywać i ważyć argumenty. Przyznać jednak trzeba, że spory były niejednokrotnie bardzo burzliwe.

-  Co sprawiało tłumaczom najwięcej kłopotu? Czy były sytuacje, że tak zróżnicowany zespół: katolicy, ewangelicy, zielonoświątkowcy, adwentyści nie mógł dojść do porozumienia?

Ks. J. Banak: Kłopot sprawiało nam każde słowo Biblii, bo każde z nich, jak mawiał wielki średniowieczny rabbi, Symeon bar Jochai, "kryje tajemnicę". Spory trwały niejednokrotnie przez całe godziny. Bywało, że przez cały dzień w komisji uzgodniliśmy zaledwie kilka wersetów. Dość wspomnieć, że np. przekład Ewangelii według św. Mateusza zabrał nam 60 dni roboczych, a Marka 42 dni. Trzeba dodać, że drugie tyle czasu pochłonęły prace redakcyjne i językowe (przypisy, wstępy, odnośniki etc.). Przekład Biblii to zawsze olbrzymie przedsięwzięcie wymagające nie tylko kwalifikacji, ale i czasu. Nie zawsze jednak nasza praca szła tak gładko. Były i momenty trudne, które na szczęście kończyły się consensusem.

L. Jańczuk: Podczas prac translatorskich nad niektórymi miejscami Pisma Świętego kilkakrotnie dochodziły do głosu różnice pomiędzy katolikami a protestantami.

-  Właśnie, jakie to miejsca Pisma Świętego dzielą protestantów i katolików? Czytelnicy "Chrześcijanina" na pewno chcą się o tym dowiedzieć.

L. Jańczuk: Tekstem, który tradycyjnie dzielił protestantów i katolików jest Mt 16,18. Katolicy lubią ten tekst tłumaczyć: Ty jesteś Opoka i na tej Opoce zbuduję Kościół mój, lub Ty jesteś Piotr [czyli skała] i na tej skale... (BT). Protestanci w czasach Reformacji opowiadali się za przekładem: Ty jesteś Skalisty (Opoczysty) i na tej skale... (Budny, Czechowic). W naszym przekładzie postanowiliśmy nie tłumaczyć imienia Piotr zgodnie ze współczesną tendencją przekładową i dlatego mamy: Ty jesteś Piotr i na tej skale zbuduję mój Kościół. Innym tekstem, o który w naszej komisji toczono długi spór jest Łk 1,28. Tym razem strona rzymskokatolicka została wsparta przez prawosławną. Chodziło o to, czy należy przetłumaczyć, iż Maria jest pełna łaski, czy też obdarowana łaską. U protestantów pełna łaski tradycyjnie budzi opory, toteż ostatecznie uzgodniono, że kecharitomene zostanie przełożone jako obdarowana łaską, co dla strony katolickiej jest również do przyjęcia. Przy tłumaczeniu Łk 1,48 doszło do kolejnej maryjnej kontrowersji. Strona katolicka i prawosławna proponowała zachować przekład: Odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia (jak jest w BT i BWP). Z kolei strona protestancka: Odtąd błogosławioną zwać mnie będą wszystkie pokolenia (jak ma BW). Po długich dyskusjach strona katolicko-prawosławna, zgodziła się na wersję: Odtąd błogosławioną będą mnie nazywać wszystkie pokolenia.

-  A czy dochodziło do kontrowersji pomiędzy kościołami historycznymi, tj. Kościołem Rzymskokatolickim, Prawosławnym i tradycyjnymi Kościołami protestanckimi, a tzw. wolnymi Kościołami?

L. Jańczuk: Jeżeli chodzi o młode Kościoły protestanckie (ewangelikalne), to Kościoły te charakteryzuje nieco odmienne podejście do takich pojęć jak: chrzest (zanurzenie), nawrócenie, opamiętanie. Ponadto adwentyści zgłosili zastrzeżenia w dwóch miejscach. Najpierw w Mk 7,19 - nie chcieli się zgodzić na przekład "Tak uznał wszystkie potrawy za czyste", gdyż kłóci się to z adwentystyczną teologią. Ponieważ tekst jest niejasny i może być różnie tłumaczony, dlatego zgodziliśmy się z adwentystyczną propozycją i przetłumaczyliśmy: oczyszczając wszystkie pokarmy (w taki zresztą sposób tłumaczyły Biblia Gdańska i Biblia Warszawska). Adwentyści zgłosili swoje obiekcje również przy Łk 23,43. W tym przypadku różnica miała dotyczyć tylko przestawienia przecinka za słowo dziś (bądź dzisiaj). W tekście tym w tradycyjnych przekładach czytamy: Zapewniam cię, dziś będziesz ze Mną w Raju; adwentyści woleliby: Zapewniam cię dziś, będziesz ze Mną w Raju. Zostali jednak przegłosowani. Na tym przykładzie możemy zauważyć jak poważne konsekwencje może mieć nie tylko sposób przełożenia danego słowa, ale nawet miejsce w którym zostanie postawiony przecinek.

-  Po tym wszystkim niektórzy nasi czytelnicy mogą zapytać: Co tak naprawdę daje przekład ekumeniczny, poza tym, że to czy tamto przekłada odmiennie niż czyniono to dotychczas? Mają przecież katolicy Biblię Tysiąclecia, protestanci zaś - Biblię Warszawską, komu jest potrzebny przekład ekumeniczny?

Ks. J. Banak: Przede wszystkim w niektórych kręgach chrześcijan istnieje błędne przekonanie, że każdy odłam chrześcijaństwa ma jakąś swoją Biblię, że istnieje Biblia katolicka, różna od niej Biblia protestancka i jeszcze inna prawosławna. Potrzeba więc pokazać, że wszyscy mamy jedną Biblię i jedno Słowo Boże; że wszyscy chrześcijanie mogą i powinni się przy tej jednej świętej Księdze zgromadzić. Przekład podjęty wspólnie tego właśnie dowodzi, że Biblia nas nie dzieli ale łączy; że uczy nas bycia nie obok siebie lub przeciwko sobie, lecz dla siebie. Słowo Biblii jest jedno dla wszystkich wierzących w Chrystusa, co nie wyklucza wielości, zróżnicowania postaw i poglądów w rodzinie Kościoła.

L. Jańczuk: Ja ze swej strony pragnę nadmienić, że przekłady biblijne z reguły dokonywane są przez tłumaczy jednej konfesji bądź orientacji chrześcijańskiej. Bywają one bardzo dobre ale w takich sytuacjach zawsze grozi niebezpieczeństwo, iż w jakimś stopniu tradycja dogmatyczna, z której pochodzą tłumacze, odciśnie swoje mniej lub bardziej zauważalne piętno. Biblia Ekumeniczna, której tekst był przygotowywany przez tłumaczy rozmaitych tradycji chrześcijańskich, unika tego zagrożenia i myślę, że ma większe szanse stać się przekładem bardziej obiektywnym i powszechnym. Biorąc do rąk taki przekład czytelnik uzyskuje gwarancję, że jego tekst nie został ukierunkowany przez żadną z konfesji.

-  Dziękujemy za rozmowę.

Artykuł jest własnością redakcji Miesięcznika "Chrześcijanin".
Przedruk dla celów komercyjnych możliwy jest po uzyskaniu zgody redakcji oraz podaniu źródła.
Do początku strony